MPGK Rzeszów, choć liczy już blisko 70 lat, nie dysponuje własną izbą pamięci. A byłoby co eksponować.

M.in. archaiczny sprzęt, który dziś może wielu zaszokować. Nade wszystko, poczesne miejsce na takiej wystawie zajęłyby galerie pracowników MPGK i MPO – ludzi sercem oddanych pracy na rzecz Rzeszowa i jego mieszkańców. Nie bez kozery, załogę tę zwykło się nazywać służbą komunalną.

Miotła, łopata i ludzkie ręce – na tym opierała się w latach czterdziestych i pięćdziesiątych praca służb oczyszczania miasta.
Gromadzone w dzień zmiotki wywożono w nocy furmankami. W 1956 roku na stanie MPO figurowały 24 konie i 12 wozów.
Rzeszowskich zamiataczy wyposażono w wózki do zbierania Śmieci, popularne JAPONKI. Jednakże ze względu na słabą konstrukcję, wycofano je szybko z eksploatacji.
Wielkim wydarzeniem w Życiu miasta było pojawienie się w 1956 roku polewarki STAR, a potem polewarko-zamiatarki. Po takim przejedźcie, chciało się oddychać. Róg Mickiewicza i Gałęzowskiego.
W 1958 roku, po interwencji „Nowin Rzeszowskich”, dostali w posiadanie prawdziwy cud techniki – ciągnik marki ZETOR. Po dostosowaniu ciągnika do posiadanej przyczepy, ciągnionej do tej pory przez konie, przybył rewelacyjny pojazd do wywozu odpadów, przywożenie żwiru i piasku na zwalczanie gołoledzi.
ZETOR, którego zakup był możliwy dzięki wsparciu Woj. Związku Spółdzielni Produkcyjnych, pozwolił również zmechanizować czyszczenie ulic. Do ciągnika dopięto uliczną zamiatarkę.
Ciągnik ZETOR z zamiatarką. Jak na owe czasy bardzo funkcjonalna i praktyczną
BAJADERA – tak malowniczo nazywano samochód STAR do wywozu Śmieci. Zabierał 26 metrów sześciennych. odpadów, które wciąż, niestety, musiano ładować ręcznie.
Do rangi Święta państwowego urósł fakt pojawienia się w 1960 roku w wojewódzkim mieście trzech samochodów bezpylnych SKODA z mechanicznym załadunkiem Śmieci.
SKODY z mechanicznym załadunkiem z pojemników SM – 110 pozwoliły na rezygnację z usług koni. W 1962 roku pożegnano w firmie ostatniego „siwego”.
Miejskie odpady gromadzono na wysypisku przy Rejtana. Funkcjonowało do 1970 roku, zlikwidowane po interwencjach mieszkańców Czekaja. Potem Śmiecie jechały do Rogoźnicy. Nieodłącznym elementem krajobrazu na wysypisku stał się spychacz.
Proces rozładowywania „śmieciarki” na wysypisku, niestety nie był jeszcze w pełni automatyczny
Okres zimy wymagał szczególnej mobilizacji. Większość czynności wykonywano ręcznie. Dopiero z latami pojawiły się ciężkie samochody z pługiem. Szukano więc różnych sposobów mechanizacji prac. Cenne usługi Świadczył m. in. URSUS zgarniający Śnieg. URSUS na ul. Lenartowicza.
W tamtych dekadach (lata sześćdziesiąte) zima była zimą. Śnieg, zwykle Ładowany ręcznie na przyczepy i ciężarówki, lądował później na wysypisku na Rejtana.
W grudniu 1976 roku rzeszowianie ujrzeli na chodnikach Śmieszne Łaziki. Prosto z Austrii przyjechały trzy zamiatarki typu RAPID.
Ulica Partyzantów, obok bazy MPO. Sprzęt w pełnej gotowości. Za chwilę padnie sygnał do boju: zaczyna padać, robi się Ślizgawica…
Baza MPO od strony ul.Partyzantów
Baza MPO w kierunku ul.Partyzantów
Tabor pojazdów do zbierania odpadów
Polewarka na terenie bazy
Jedna z brygad przed przystąpieniem do pracy
Ostatnie wskazówki przed wyjazdem
Warsztat Mechaniczny – zatrudniał także kowali
Polewaczka na ulicach miasta